Niewielu ich lubi. Kibice są na nich źli, kiedy podejmują decyzje niezgodne z ich oczekiwaniami. Trenerzy i piłkarze też często zgłaszają pretensje do pracy sędziów. Ale na boisku są niezbędni.
A teraz protestują. 70 procent sędziów z województwa lubelskiego ma zamiar w najbliższy weekend zostać w domach. Biorą urlopy i nie chcą sędziować.
- Próbowali nas zastraszyć, ale większość się nie dała – powiedział sportowemu serwisowi TVP jeden z sędziów z Lublina.
Roszady poza boiskiem
- W trybie nadzwyczajnym mecze niższych klas w okręgu lubelskim ma poprowadzić kilkudziesięciu sędziów sprowadzonych z sąsiednich okręgów – Białej Podlaskiej, Chełma i Zamościa, gdzie rozgrywki już się kończą lub skończyły – oraz sędziowie szczebla centralnego, na których władze piłkarskie mają największy wpływ – czytamy.
I tak np. Wojciech Myć, który sędziuje spotkania Ekstraklasy albo I ligi, ma teraz poprowadzić mecz wojewódzkiej ligi juniorów A1 Górnik Łęczna – Start 1944 Krasnystaw. Z kolei Jacek Małyszek z I ligi ma wybiec na boisko podczas meczu Motor Lublin – Widok SP 51 Lublin w lidze juniorów. Takich roszad jest więcej i każda jest próbą gaszenia sportowego pożaru.
Bunt sędziów
O co chodzi? Sędziowie nie zgadzają się na sposób traktowania ich przez Lubelski Związek Piłki Nożnej a chodzi konkretnie o sprawę Wojciecha Reka.
To także sędzia, którego LZPN skreślił z listy obserwatorów sędziowskich. Oficjalnie chodziło o „wyskokowe działania w afekcie” co – tłumacząc na język polski – oznacza, że Rek ostro sprzeciwiał się szefom związku. Jednak może chodzić też o to, że Rek pomaga prawnie sędziom, którzy stali się ofiarami przemocy ze strony piłkarza, trenera czy działacza klubowego.
- Jest mi miło, że większość środowiska sędziowskiego czuje solidarność i że zarówno sędziowie, jak i niektórzy obserwatorzy, którzy zgłosili urlop, pokazują prawdziwe koleżeństwo. Tak to odbieram. Jest to przejaw koleżeństwa zarówno wobec mnie, jak i wobec środowiska sędziowskiego, którego są członkami – mówi teraz Rek.
Napisz komentarz
Komentarze