Od 17 września każdy kierowca, który w ciągu dwóch lat zostanie złapany przez policję na tym samym wykroczeniu drogowym zostaje objęty tzw. recydywą. Oznacza to, że wysokość mandatu karnego zostaje automatycznie podwojona.
– Zastosowanie w przypadku najbardziej poważnych wykroczeń, skutkujących poważnym zagrożeniem bezpieczeństwa ruchu drogowego, będzie miała tzw. recydywa – ostrzegała policja przed wejściem w życie zmian w prawie.
Zgodnie z zasadami za przekroczenie prędkości do 10 km/h po raz drugi zapłaci się 100 zł zamiast 50. Tak jest w każdym przypadku, gdy kierowca jedzie za szybko. Ale zasada „razy dwa” dotyczy także innych, poważnych wykroczeń:
-
nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu – pierwszy raz: 1500 złotych, recydywa: 3000 złotych,
-
złamanie zakazu wyprzedzania – pierwszy raz: 1000 złotych, recydywa: 2000 złotych,
-
wyprzedzanie na przejściu lub przed nim – pierwszy raz: 1500 złotych, recydywa: 3000 złotych,
-
niezachowanie ostrożności i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym z następstwem w postaci poszkodowanego pieszego, rowerzysty itp. – pierwszy raz: 1500 złotych, recydywa: 3000 złotych,
-
omijanie pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu – pierwszy raz: 1500 złotych, recydywa: 3000 złotych,
-
wjeżdżanie na torowisko przy zaporach, które są opuszczane, opuszczone lub nie skończyło się ich podnoszenie – pierwszy raz: 2000 złotych, recydywa: 4000 złotych,
-
wjazd na przejazd kolejowy przy czerwonym świetle sygnalizatora lub jeżeli po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy – pierwszy raz: 2000 złotych, recydywa: 4000 złotych,
-
prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie po spożyciu alkoholu lub innego, podobnie działającego środka – pierwszy raz: 2500 złotych, recydywa: 5000 złotych.
Uściślijmy, że podwojona zostaje tylko kwota madatu. Liczba punktów karnych, nawet za drugim razem, pozostaje bez zmian.
No i mamy w Polsce pierwszego kierowcę recydywistę. To 39-letni mieszkaniec powiatu wysokomazowieckiego, kierowca alfa romeo. Za pierwszym razem policja namierzyła go w Siemiatyczach. Jechał o ponad 31 km/h za szybko. Dostał 800 zł mandatu.
Dwa dni potem 39-latka złapała policyjna grupa pościgowa Speed z Ostrowi Mazowieckiej. Funkcjonariusze namierzyli alfę romeo, które przy ograniczeniu prędkości do 90 km/h, jechało 196 km/h.
Normalnie sprawa zakończyłaby się mandatem w wysokości 2500 zł. Ale patrol sprawdził kierowcę w policyjnej bazie i na jaw wyszły wydarzenia z Siemiatycz.
Efekt? Mandat został podwojony do kwoty 5000 tys. zł. Na konto trafiły także – z dwóch występków kierowcy – 24 punkty karne. A to oznacza, że 39-latek od razu stracił prawo jazdy.
Mandaty i pieniądze
Tymczasem okazuje się, że na wyższych stawkach mandatowych państwo zarabia coraz większe pieniądze. Od stycznia do końca sierpnia tego roku policja ukarała kierowców na łączną kwotę 3 mln 171 tys. zł. Paradoksalnie to blisko 250 tys. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
– Jednak kwoty zdecydowanie poszły w górę. O ile w minionym roku średni mandat opiewał na 144 zł, o tyle tegoroczny już na 317 zł. W skali kraju daje to rekordową sumę: ponad 1 mld zł – dla porównania rok temu nałożono mandaty łącznie na kwotę 491 mln zł – wylicza „Rzeczpospolita”.
I dodaje, że najwięcej ukaranych było na Mazowszu i Śląsku. Ale najwyższe kary dotyczyły woj. dolnośląskiego – średnio wyniosły 368 zł.
– Najłagodniej traktowano kierowców na Podlasiu, gdzie najwyraźniej popełniali oni lżejsze wykroczenia, bo płacili średnio 285 – dodaje dziennik.
Napisz komentarz
Komentarze