Z różnych powodów miał to być trudny mecz. Tymczasem Flota rozjechała Masovię jak żadnego z rywali w tej lidze, w każdym razie żadnemu dotąd nie strzeliła dziewięciu bramek. A grała przecież bez Skwary, Helta, Trafalskiego, czy Bątkowskiego. Co więc się stało? Na pewno nie był to cud. Drużyna zagrała skoncentrowana, z werwą, silną wolą zwycięstwa. Ręce składały się do oklasków za wypracowane sytuacje i piękno bramek. No a po meczu oczywiście szampan i świętowanie awansu.